sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 9



W domu się wysuszyłam razem z Wiktorią w jej pokoju i ja ubrałam się w to:[klik], a ona w to[klik]. Zeszłyśmy na dół. Chłopcy już czekali przed domem. Wzięłyśmy walizki, zamknęłyśmy dom i stanęłyśmy na przeciwko chłopców.
-To jak jedziemy?-spytałam
-Tak.
-A czym wy jedziecie?-zdziwiłam się nie widząc żadnego auta na parkingu.
-Zaraz przyjedzie po nas samochód-odparł Harry
-Ok. To my już jedziemy.Zadzwonimy jak się gdzieś zatrzymamy.Dobra.-oznajmiłam
-Spoko. 
 Zapakowałyśmy walizki, wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w podróż do Londynu.Jechałyśmy w ciszy słuchając muzyki. Nie odzywałyśmy się do siebie ani jednym słowem. Chociaż głupio mi to stwierdzić ale w tej chwili cisza była mi bardzo potrzebna. Nie tylko dlatego że łatwiej mi się wtedy skupić na kierowaniu ale dla tego że mogłam przemyśleć tą sprawę z Cody'm. Z jednej strony czułam do niego obrzydzenie tym że mnie zdradził, ale z drugiej strony nadal go kochałam i martwiłam się w tej chwili o niego. Gdyż to prawdopodobnie przeze mnie leży teraz w szpitalu.Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie mogę o tym porozmawiać z Wiką ponieważ ona nie ma takiego samego zdania o Cody'm co ja. I ona by mnie nie zrozumiała.Z mamą też nie mogę o tym porozmawiać bo ona by mnie nie zrozumiała.
-Julka-mruknęła Viki
-Co?-rzuciłam
-Mogłabyś się zatrzymać na jakiejś stacji. Bo po tym basenie strasznie zgłodniałam-błagała
-Dobra. I tak muszę zatankować więc mi nie przeszkadza.-oznajmiłam i skręciłam na najbliższą stacje paliw. Nie wiem jakim cudem ale chłopcy już tam stali. 
-Czyżbym jechała aż tak wolno-pomyślałam
 Wiktoria wysiadła z samochodu i poszła do sklepu coś kupić a ja próbowałam zatankować samochód. W ogóle nie wiedziałam jak mam to zrobić. Nigdy wcześniej nie tankowałam samochodu. Harry widząc moje zakłopotanie zaczął się śmiać.
-Może przestałbyś się śmiać i mógłbyś mi pomóc-powiedziałam tnąc go wzrokiem
-Ok. Daj mi to.-odpowiedział wyjmując mi z rąk to coś-To robota dla prawdziwych mężczyzn
-Haha. I ty niby nim jesteś.?-zażartowałam
-Tak-odparł poważnie
-Spoko. Ja się nie wtrącam
Gdy prawdziwy mężczyzna skończył tankować podziękowałam i  poszłam zapłacić. Po zapłaceniu wyszłam ze sklepu i ruszyłam do samochodu.
-Julka mogłabyś tu na chwilkę podejść. Chcemy porozmawiać o dalszej drodze-powiedział Harry i przywołał mnie gestem dłoni.
-Więc jak jedziemy-spytałam-Bo ja nie znam drogi do Londynu. Jechałam przed siebie nawet nie wiedziałam czy jadę w dobrym kierunku.
-Spokojnie. Ustaliliśmy że któryś z nas z wami pojedzie.-oznajmiła Louis
-I tym kimś będzie...?-zapytałam 
-Tylko nie Harry, tylko nie Harry-modliłam się w duchu.
-Louis i Niall-odpowiedział Zayn
-Uff
 Niall i Louis wsiedli z nami do samochodu i odjechaliśmy. Kazałam im aby wskazali mi drogę,lecz oni mnie olali i bawili się w najlepsze.Przez prawie 2 godz. jechałam za samochodem który wiózł resztę chłopaków (Zayn'a, Harre'go i Liam'a) , lecz chwilę później ich zgubiłam gdyż oni zdążyli przejechać na światłach, a ja nie. Nie mogłam liczyć na pomoc tych z tyłu. Miałam nadzieję że już nie długo do Londynu. 
 Jechałam przed siebie patrząc na znaki. Lecz te znaki doprowadziły mnie na obrzeża jakiejś wsi. UWAGA!!! Nigdy nie patrzcie na znaki. Chyba że to nie wina znaków tylko moja.Dobra nie ważne. Ważne było to że kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem.
-Louis gdzie jesteśmy.?-spytałam i odwróciłam głowę do tyłu.
Jak na złość usnęli, gdy byli mi tak bardzo potrzebni.
-Niech to szlag-burknęłam pod nosem 
Musiałam zadzwonić do HARRE'GO. O matko jak ja nie chciałam tego robić. Ale miałam tylko numer do niego. Wykręciłam numer i czekałam na sygnał
-Halo
-Cześć Harry.Tu Julia. Mam do ciebie nietypową sprawę-oznajmiłam
-Tak?
-Czy mógłbyś mnie telefonicznie doprowadzić do Londynu?
-A co Louis i Niall nie wiedzą gdzie jest Londyn.?-zdziwił się
-Chyba wiedzą ale usnęli a ja nie mam sumienia ich budzić bo tak słodko śpią-odpowiedziałam
-Dobra tylko powiedz gdzie jesteście.
-Na znaku pisze Temple
-No to teraz jedź cały czas prosto i za jakieś 10 km skręć w lewo i będziesz w centrum Londynu. Jak już tam dojedziesz to zadzwoń. 
-Dobra. Dziękuje za pokazanie mi drogi.-podziękowałam i się rozłączyłam.
Jechałam w ciszy. Nie słuchałam nawet muzyki bo nie chciałam ich obudzić.Jechałam i usypiałam. Nie mogłam sobie poradzić ze snem. Czułam jak powieki opadają na oczy. Wiedziałam że zaraz odpłynę ale nie mogłam tego zrobić. Tłumaczyłam sobie
-Jeszcze parę minut wytrzymasz.
 Chociaż nie pomagała. Nagle ni stąd ni z owąt na drogę wyskoczył mi pies. Zaczęłam hamować i odruchowo skręciłam kierownicą w prawo. Samochód zrobił obrót dookoła własnej osi, a ja zaczęłam przeraźliwie krzyczeć. Swoim krzykiem pobudziłam wszystkich którzy byli w aucie. Na początku nie wiedzieli co się dzieje ale potem zdali sobie sprawę z sytuacji i też zaczęli krzyczeć. Odbiłam kierownicą w lewo i wpadliśmy w rów. Wszystko działo się tak szybko że nie wiedziałam nawet kiedy ten pies wyskoczył na drogę. Samochód się zatrzymał na jednym boku a ja straciłam przytomność. Pamiętam tylko jakieś niebieskie migoczące światła. Viktorię jak stoi nade mną i płącze. Harre'go trzymającego ją za rękę. Nie pamiętam niczego dokładnie. Gdy się obudziłam ujrzałam biały sufit i mnóstwo urządzeń które pikały.Próbowałam usiąść na łóżku. Gdy udało mi się to zrobić rozejrzałam się po sali i zaczęłam się śmiać. Po prawej stronie na jednym fotelu spał Zayn z Wiką. Obok nich na podłodze spał Niall. Liam spał na moich nogach, Lou po lewej stronie na kanapie, a Harry na krześle obok mnie. 
-Co się stało-mruknął Harry przecierając oczy.
-Nic.-odpowiedziałam-Ale co się tak w ogóle stało.?
Harry opowiedział mi o całej historii mojego wypadku. Nikt oprócz mnie nie ucierpiał. Ja miałam obtłuczoną lewą rękę. Tak to wszystko inne było w porządku.
-A od której tu siedzicie.?
-Od 16-odpowiedział zaspany.
Spojrzałam na zegarek.Była już prawie 20. Nagle do sali wszedł lekarz.Wszyscy oprócz mnie wstali ze swoich miejsc i stanęli tuż na przeciwko mnie.
-Panie doktorze kiedy będę mogła wyjść.?-zapytałam
-Za chwilkę. Pielęgniarki właśnie szykują wypis.-oznajmił z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuje.
-Nie mi powinna pani podziękować tylko temu dżentelmenowi.-wskazał ręką na Harre'go-Gdyby nie on mogło by się nie skończyć tylko na złamanej ręce.Niech mu panienka podziękuje.
 Zaniemówiłam. Harry uratował mi życie. To nie mogła być prawda.
-Na pewno podziękuje panie doktorze.
Lekarz opuścił sale. Harry z powrotem usiadł na swoim wcześniejszym miejscu i złapał nie za rękę.
-Harry nie spodziewałam się że to kiedyś powiem. Ale dziękuje Ci za uratowanie życia.-wydukałam
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-Dobra a teraz pomożesz mi się podnieść-i czar prysł.
-Jasne
 Wstałam z łóżka. Louis wziął moje rzeczy. Wyszliśmy z sali. Cały czas trzymałam Harre'go  za rękę. Czułam się trochę dziwnie. Bo najpierw go spławiałam a teraz trzymam go za rękę. 
 Poszłam do pokoju pielęgniarek po swój wypis. Gdy już się podpisałam mogłam opuścić szpital. Wsiedliśmy do samochodu i bezpiecznie pojechaliśmy do domu One direction.


------------------------------------------
No i jest rozdziała 9. Bardzo bym wam chciała podziękować za 702 wejścia. I jednocześnie przeprosić za rozdział 9. Jest on pisany bez uczucia ponieważ gdy go pisałam była już 1 w nocy i nie miałam siły. Ale musiałam go skończyć gdyż w sobotę nie będę miała czasu. Bo mam msze za siostrę i mecz w sql. Więc go teraz dodaje i mam nadzieję że wam się spodoba i będzie trochę komentarzy.;)
Mrs. Malik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję z komentarz.
I pamiętaj każdy komentarz jest czytany.