poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 8



Odpaliłam silnik i ruszyłam w stronę szpitala. Po 20 min. byłam już na parkingu przed szpitalem. Kolejna chwila zwątpienia. Wyszłam z samochodu i ruszyła w stronę drzwi. Gdy tylko przekroczyłam próg poczułam się słabo. Złapałam się ściany i zamknęłam oczy. Zrobiłam parę oddechów.
-Czy mogę pani w czymś pomóc-spytała nieznajoma kobieta.
Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą niską brunetkę i niebieskimi oczami.
-Nie… Chociaż tak. Wie pani w której Sali leży Cody Wilson.?
-A pani jest kimś z rodziny.?-spytała
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Tak jestem jego narzeczoną.-rzuciłam
Musiałam ja trochę oszukać bo inaczej by mnie nie wpuściła.
-Narzeczoną.?-zjechała mnie wzrokiem-Na I piętrze w Sali numer 5.
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę windy zostawiając kobietę samą. 
Gdy znalazłam się na piętrze odszukałam wzrokiem.Sali i powędrowałam do drzwi lekko przestraszona tym co mogło tam na mnie czekać. Wyobrażałam sobie najgorsze.Weszłam do sali i za bardzo się nie zdziwiłam. 
Cody leżał sam w sali. Był cały w bandażach.Usiadłam na krzesełku obok łóżka, złapałam jego rękę w moje dłonie i przyłożyłam do swojego policzka.
-Cody tak bardzo cie przepraszam że nie dałam ci dojść do słowa. I że przeze mnie teraz tu leżysz. Tak bardzo bym chciała cofnąć czas. Do dnia gdy byliśmy razem szczęśliwi.-zaczęłam płakać Nie mogłam opanować łez Siedziałam i ryczałam a Cody leżał nieruchomo Oparłam głowę na jego dłoni i nawet się nie spostrzegłam jak usnęłam.
-"...Yes since we found out, Since we found out, That anything could happen, Anything could happen, Anything could happen..."
Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni od piżamy.
-Halo
-Julka-wrzasnęła przerażona Viki-Gdzie ty do cholery jesteś?
-W szpitalu a co?-zapytałam niemrawo 
-W szpitalu. Coś Ci się stało?-przeraziła się 
-Nie wszystko ok.-zaprzeczyłam
-To czemu jesteś w szpitalu?-zdziwiła się 
-No bo Cody miał wypadek i musiałam do niego przyjechać.
-Jak to musiałaś. Przecież już nie jesteście razem i jakbyś zapomniała to on cię zdradził.-warknęłam
-Wiem nie musisz mi tego przypominać-odburknęłam
-Wracaj jak najszybciej do domu bo zaraz wyjeżdżamy. 
-Dobrze będę za godzinę
-Nie za godzinę tylko za 15 min-wrzasnęła
-Tak jest. Już się robi.-zażartowałam i się rozłączyłam
Cody jeszcze spał więc pocałowałam go w policzek i opuściłam mury szpitala. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu Viktori.
-Już jestem-wrzasnęłam wchodząc do domu.
Nikt mi nie odpowiedział. Weszłam do salonu ale tam też nikogo nie było. Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam że nie ma nikogo w domu. Postanowiłam wziąść kąpiel. Pod prysznicem siedziałam ponad 15 minut. Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju Viktori i się ubrałam włosy związałam w małego koka na czubku głowy i zeszłam na dół coś zjeść.
Na stole w kuchni leżała kartka. Usiadłam na krzesełku wzięłam kartkę do rąk i zaczęłam czytać:

            Kochana Julio!

-O zgrozo jak on się zaczyna. Zaczynam się bać-zaśmiałam się 

             Nie chciało nam się na ciebie czekać więc postanowiliśmy udać się na śniadanie do restauracji twojej mamy. Wyjeżdżamy o 14 więc masz jeszcze sporo czasu żeby nacieszyć się swoją miejscowością. Spotykamy się o 13:30 pod moim domem więc się nie spóźnij.!
                          
                  Kochamy Cię. Podpisali  
Wiktoria, Zayn, Niall , Louis, Liam i twój prześladowca Harry

P.S. Jeśli chcesz do nas dołączyć to się sprężaj bo jedzenia może zabraknąć.;)

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Odłożyłam kartkę i wyszłam z domu. Założyłam okulary na nos i ruszyłam na miasto.Gdy doszłam do restauracji spojrzałam przez okno i już zauważyłam Viki i chłopaków siedzących przy stole i miejących banany na twarzy. Weszłam do środka i usiadłam obok nich.
-O nasza zguba się znalazła-wrzasnął Louis.
-Ciebie też miło widzieć-odparłam
-A gdzie ty wczoraj  w nocy znikłaś przecież kazałem ci iść spać -odparł Louis
-Musiałam coś załatwić
-Coś związanego z  nim prawda.-zapytał Lou
-Tak.
-Dobra skończmy już te wasze pogaduchy zabierzmy się do jedzenia-zarządził Niall
-Okey.
Resztę popołudnia spędziliśmy w bardzo miłej i przyjemnej atmosferze. Już nie byłam taka spięta przy Harry'm. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy aż moja mama musiała nas uciszać. O 13:15 wyszliśmy z restauracji. Pożegnaliśmy się z chłopakami. Gdyż oni poszli do hotelu po swoje rzeczy. A my ruszyłyśmy w stronę domu Viktori. Dziwiła mnie jedna rzecz. Przez cały czas jak byłyśmy z chłopakami nie podeszła do nas żadna z fanek. Czyżby nasze miasto aż tak wymarło że nie znało kogoś takiego jak One direction.?
Z Wiktorią nie za bardzo spieszyłyśmy się z tym żeby dojść do domu. Postanowiłyśmy pójść na lody i do parku. Ja kupiłam sobie Czekoladowe z Malinowymi, a Viki truskawkowe i waniliowe. W parku usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy plotkować na różne tematy.
-Harry się cały czas o ciebie wypytywał-oznajmiła Viki
-Tak.?-zdziwiłam się- A o co takiego pytał?
-No czy masz kogoś i czy jesteś na niego zła za to wczorajsze.
-I co mu powiedziałaś gdy zapytał czy kogoś mam.
-No że jesteś singielką.
-Aha-rzuciłam i odwróciłam wzrok.
-Ej przecież to prawda.
-Przecież nic nie powiedziałam.
-Dobra skończmy ten temat. Który ci się podoba.?
-Yyy żaden.-powiedziałam
-Jasne. Nie wierzę Ci.
-No to uwierz. A tobie który się podoba.
-Zayn. On jest po prostu boski. 
-Noo...-walnęłam-dobra chodźmy już do domu bo tu nudno.
-Dobra
Ruszyłyśmy w stronę domu śmiejąc się i rozmawiając.
Gdy doszłyśmy chłopcy już czekali pod domem.
-Gdzie wy tyle byłyście.?-zapytał Harry
-Nie twój interes.-rzuciłam i omijając go i wchodzą
-Przepraszam Cię za nią ma okres-usłyszałam za sobą.
-Wcale nie mam okresu tylko go nie lubię-wrzasnęłam i usiadłam przed telewizorem. 
Po pięciu minutach doszła do mnie reszta oprócz Wiktorii i Harre'go z dziwnym uśmiechem na twarzy. Coś kombinowali.
-Julka mogłabyś na chwilkę do mnie przyjść.-wrzasnęłam Wiki z ogrodu.
-Już idę-gdy się podniosłam reszta podniosła się za mną i ruszyli do ogrodu razem ze mną.
-Co chciałaś.?
-Podejdź tu do mnie-machnęła ręką żebym do niej podeszła
Stanęłam naprzeciwko niej obok basenu. Reszta stanęła wokół nas zastawiając mi drogę ucieczki.
-Harry ma ci coś do powiedzenia.-odsunęła się i na jej miejscu stanął Harry
-Wiem że mnie nie lubisz, ale może to poprawi ci humor-byłam pewna że mi coś kupił, lecz on złapał mnie za ramiona i wrzucił do basenu. 
-Harry nienawidzę cię-wrzasnęłam wynurzając się z wody 
-Też cię kocham-odpowiedział z zadziornym uśmiechem.
Wyszłam z wody, przepchnęłam się przez chłopaków i stanęłam naprzeciwko Harre'go
-Harry marzyłam o tym od pierwszego spotkania-zbliżyłam się do niego. On myślał że chcę go pocałować, a ja zbliżyłam się na bezpieczną odległość i wepchnęłam go do basenu,lecz on złapał mnie za rękę i wpadłam razem z nim.Humor od razu mi się poprawił.Chwilę po nas Zayn wepchnął Viki i  a Louis wepchnął Zayn'a. W końcu wszyscy znaleźli się w wodzie. Bawiliśmy się ponad godzinę. Wyszliśmy z basenu i poszliśmy się wysuszyć.

----------------------------------------------------------------
Jest i rozdział 8 <33
Bardzo proszę abyście głosowały na mnie na tym blogu: http://myimaginewithonedirection.blogspot.com/search?updated-min=2013-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2014-01-01T00:00:00-08:00&max-results=35 jako blog miesiąca. Bardzo bym chciała wygrać. 
A i przysyłajcie swoje imaginy na adres imaginyoonedirection@op.pl. .:*

Wesprzyjcie mnie


Hej.:P
Mam sprawę na tym blogu: http://myimaginewithonedirection.blogspot.com jest konkurs na blog miesiąca i jest tam mój blog. Jeśli się wam podoba to bardzo proszę o zagłosowanie na mój blog jako "Blog miesiąca".

Z góry dziękuje.<33

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 7




-Harry?-zdziwiłam się 
-Tak jestem Harry. A ty jesteś tą dziewczyną co mnie dzisiaj spławiła w parku.?-zapytał
-Tak-oznajmiłam i spuściłam głowę.-Sorry nie chciałam żeby to tak wyszło po prostu podszedłeś do mnie w nie odpowiednim momencie.
-Nic się nie stało.A jak masz na imię?
-Julka.
-No więc Julka będziemy musieli ze sobą wytrzymać tydzień.-oznajmił radośnie
-Fajnieee...-rzuciłam i weszłam do mieszkania.
Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku. Usiadłam na krześle przy stole i zaczęłam bawić się moim telefonem. Nagle on zadzwonił.Przestraszona odebrałam.
-Słucham
-Julka musisz natychmiast do mnie przyjechać-wrzasnęła kobieta będąca moją matką.
-Co się stało?-spytałam i wstałam z krzesełka przestraszona.
-To nie jest rozmowa na telefon. Masz przyjechać.
-Dobrze już jadę.-odparłam  się rozłączyłam
Wybiegłam z kuchni, założyłam buty i wybiegłam z domu w stronę pracy mojej mamy.Nie zważałam na to że Viktoria i chłopcy krzyczeli za nią. Po pięciu minutach dobiegłam do restauracji.Byłam cała zdyszana i spocona. Wbiegłam do środka i odszukałam wzrokiem mamy. Stała za barem i obsługiwała.Podbiegłam do niej.
-Mamo co się stało?-zdziwiłam się.
-Musimy porozmawiać ale nie tutaj.-rzuciła i pokazała ręka żebym poszła na zaplecze. 
Weszłam na zaplecze i usiadłam na kanapie w gabinecie mamy.Czekałam i czekałam a mamy nadal nie było. Więc postanowiłam pogrzebać jej w biurku. Usiadłam na fotelu i odsunęłam pierwszą szufladę w której nie było nic ciekawego. W drugiej znalazłam papiery dotyczące restauracji i domu. Gdy zajrzałam do ostatniej szuflady znalazłam zdjęcia. Zdjęcia mamy i taty jak byli młodzi, gdy szli do ślub i podczas mojego chrztu. Oglądałam te zdjęcia i łzy same spływały mi po twarzy. Nie mogłam  dopuścić myśli że już nigdy nie będziemy razem. Patrzyłam na te zdjęcia i nawet się nie spostrzegłam jak mama weszła do gabinetu. Szybko schowałam zdjęcia i wstałam z fotela.
-Nie chowaj ich.-oznajmiła spokojnie z łzą w oku.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj. Tez czasami je wyjmuje i wspominam jaką byliśmy szczęśliwą rodziną-podeszła do mnie i mnie przytuliłam
-Właśnie. Byliśmy.
Stałyśmy tak przez chwilkę w swoich uściskach i płakałyśmy.
-Dobra.-odsunęłam się od mamy i wytarłam łzy- Chyba nie o tym chciałaś porozmawiać.
-A tak.-ogarnęła się i usiadła na fotelu na którym przed chwilką siedziałam
-Więc?
-Cody jest w szpitalu.-walnęła prosto z mostu
-Jak to jest w szpitalu-przestraszyłam się 
-Miał wypadek. Jest w stanie krytycznym.
-Ale? Kiedy? Jak?
-Godzinę temu został potrącony przez samochód.Powinnaś do niego pojechać.
-Mamo ja nie mogę jechać- oznajmiłam siadając na krześle.
-Jak to? Przecież jesteś jego dziewczyną.
-No właśnie nie jestem.
-Jak to nie jesteś. Przecież jeszcze dzisiaj u niego byłaś.-zdziwiła się 
-No i właśnie od tamtego momentu nie jesteśmy razem.Nie pytaj co się stało bo ci nie powiem. 
-Dobrze nie będę pytała. Ale dlaczego nie chcesz do niego jechać.?-dziwiła się 
-Bo nie. Mamo możemy już to skończyć.?
-Tak. Ale nie rozumiem twojego zachowania.
-Mamo mogę już iść bo jest już późno i chciałabym się wcześniej położyć.-oznajmiłam
-Dobrze. Baw się dobrze w Londynie.-podeszła do mnie i mnie przytuliła. 
-Dziękuje mamo. Mam nadzieję że będziesz za mną tęskniła.
-No oczywiście że będę tęskniła.
Uścisnęłam ją ostatni raz i wyszłam z restauracji. Szłam powolnym krokiem w stronę domu. Myślałam o Cody'm i o tym że nie powinnam się tak zachować wobec niego. Niby nie byliśmy już razem ale to prawdopodobnie przeze mnie wpadł pod samochód i  to przeze mnie jest teraz w szpitalu. Doszłam do domu. Jak się okazało chłopcy zostali u nas na noc. Nie wiem dlaczego. Przecież ich w ogóle nie znałyśmy. Harry i Liam spali w salonie, Niall i Zayn w sypialni rodziców Viki, a Louis na materacu  w kuchni. Weszłam do łazienki i wzięłam szybką kąpiel. Ubrałam się w piżamę i poszłam do pokoju spać. Wiktoria spała jak zabita. Położyłam się koło niej ale nie mogłam zasnąć. Przez cały czas patrzyłam się w okno. Po pół godziny leżenia postanowiłam zajrzeć do lodówki.
Zeszłam po cichu na dół żeby nie obudzić chłopaków. Niestety nie udało się. Gdy próbowałam otworzyć lodówkę puknęłam w krzesełko które było przstawione i stało za lodówką i Louis się obudził. 
-Co się stało-zapytał zaspany
-Nic to tylko ja. Śpij dalej.-uspokoiłam go
-A dlaczego ty nie śpisz.? Przecież już północ.-zdziwił się 
-Nie mogę zasnąć i przyszłam coś zjeść ale w lodówce jest tylko marchewka-oznajmiłam
-O to coś dla mnie-podskoczył i wyrwał mi marchewkę z dłoni.
-Spoko.
Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy o głupotach.Nagle Louis zapytał.
-Kim był ten chłopak który przyszedł tu dzisiaj.?
-To... To był mój były chłopak-oznajmiłam smutna przypominając sobie o nim.
-Przepraszam że zapytam ale co się stało że zerwaliście.?
-Zdrada.
-Twoja czy jego.?
-Jego.
-Gdybym miał taką pannę przy boku nigdy bym jej nie zdradził.-powiedział gryząc marchewkę.
-Widocznie nie każdy jest taki jak ty.-odpowiedziałam na co on się uśmiechnął.
-Powinnaś z nim pogadać i dać mu wyjaśnić. Chłopak teraz cierpi.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-szepnęłam
-Mówiłaś coś.?
-Nie nie. -odparłam
-Mówię serio powinnaś jeszcze przed wyjazdem z nim pogadać i dać mu dojść do słowa. On cię kocha ty jego też. Nie zepsuj tej miłości przez głupią zdradę.-opowiedział i spojrzał na mnie.-Przemyśl to. Ja teraz idę spać. Tobie też to radzę.
-Tak tak już idę spać tylko muszę jeszcze coś załatwić.
-Dobrze. Dobranoc
-Dobranoc-odpowiedziałam i wyszłam przed dom zabierając kluczyki od samochodu rodziców Viki. Postanowiłam pojechać do szpitala. Usiadłam za kierownicą i zwątpiłam.
-Co jeśli go zobaczę i się rozkleję i będę chciała do niego wrócić a on już mnie nie będzie chciał. Albo on będzie miał zanik pamięci i mnie nie będzie pamiętał?-różne myśli przychodziły mi do głowy. 
W tym krótkim czasie były chwile zwątpienia. Lecz w końcu postanowiłam do niego pojechać i dać mu to wszystko wytłumaczyć. 





czwartek, 24 stycznia 2013

Blog o imaginach


Hejka kochane!!! <3

Założyłam bloga o imaginach. Więc wysyłajcie swoje propozycje na adres e-mail: imaginyoonedirection@op.pl

Oto strona bloga:http://imaginyoonedirection1.blogspot.com/
Żegnam .<33 

Rozdział 6




Przeniosłam wzrok z butów na osobę stojącą przede mną. Był to młody chłopak na ok.18 lat, brązowe kręcone włosy opadały na jego bladą twarz. W jego zielonych oczach można było dostrzec współczucie,a zarazem radość.

-Zgubiłaś telefon-powtórzył 
-A tak. Dziękuje.-uśmiechnęłam i odebrałam swoją własność z rąk chłopaka.
-Jak masz na imię?-spytał
-Julka
Zapadła cisza lecz ktoś musiał ją przerwać.
-Dlaczego płaczesz?-przypomniało mi się że jestem cała rozmazana na twarzy. Mam nadzieję nie za bardzo.
-A co cię to interesuje?-spytałam wycierając twarz ręką.
-Czy my się przypadkiem już nie spotkaliśmy.?-spytał siadając obok mnie.
-Nie wydaje mi się-spojrzałam na niego ale nie pamiętałam żebym go w życiu widziała.-Sorry ale chciałbyś coś jeszcze wiedzieć bo jak nie to nie mam ochoty na pogawędki.
-Przepraszam już sobie idę.-wstał z ławki i ruszył w stronę domu Code'go. 
Czułam się podle że go tak spławiłam ale nie miałam ochoty teraz  z nikim gadać. A tak ogólnie to mi kogoś przypominał. Mhhh...Dobra nieważne. Wstałam z ławki i ruszyłam w stronę domu Viki. Wszystko wokół wydawało się takie szare i bez życia. Widziałam tylko siebie idącą w kierunku który dobrze znałam. Momentalnie odechciało mi się tego całego Londynu i spotkania One direction.  Weszłam do domu Viki  i pobiegłam schodami na górę do jej pokoju .Viktoria siedziała na łóżku z laptopem na kolanach. 
-Co się stało.?-zapytała odstawiając komputer na szafkę obok łóżka
Na śmierć zapomniałam o moim makijażu który na pewno był rozmazany. 
-Nic
-Jak nic jak widzę.
-Naprawdę nic się nie stało-próbowałam kłamać ale mi się to nie udawało.
-Przecież wiem że nie umiesz kłamać 
-No dobra. Zerwałam z Cody'm. Chociaż... Nie. Tak ogólnie to z nim nie zerwałam.Dlaczego.! Ale ze mnie idiotka.-skarciłam się
-Co.?? Ale co się stało.?
-Jakby to powiedzieć...Mhh... Kochał się z  jakąś dziwką u siebie w domu. Nie kochać to nieodpowiednie słowo. Pieprzył jakąś dziwkę. I jeszcze chciał mi to wszystko wytłumaczyć że to wcale tak nie wyglądało, że mam problemy ze wzrokiem.
-Mówiłam że tak będzie. Ale ty głupia nie chciałaś się mnie posłuchać tylko byłaś zdania że Cody to ten jedyny i wgl. OMG. I widzisz teraz będziesz cierpieć.-wrzasnęła na mnie Viktoria
-Wiem. Żałuję że cię wtedy nie posłuchałam.Obiecuję żadnych związków przez miesiąc. -przysięgłam
-Tylko tyle .?
-Tak tylko tyle.Nie wymuszaj ode mnie więcej bo zostanę starą panną z 50 kotami i będę mieszkała w domu na jednej noce i co roku na twoje urodziny będę ci przysyłała po jednym kocie. Może być.?-oznajmiłam
-Dobra niech ci będzie ten miesiąc.-odpuściła-Idź się teraz wykąp bo wyglądasz okropnie.
-I tak się też czuję
 Poszłam pod prysznic. Wzięłam gorącą kąpiel i wyszłam z łazienki opatulona w ręcznik.Usiadłam na łóżku i zaczęłam nacierać się balsamem. Viki nie było w pokoju.
-Pewnie jest na dole-pomyślałam
W tym momencie usłyszałam przeraźliwy krzyk Viktorii. Założyłam na siebie ręcznik i zbiegłam na dół ale nigdzie jej nie było.
-Viki gdzie jesteś.!!!-wrzasnęłam
-Tutaj.
Wyszłam na dwór.
-Dlaczego się tak wydarłaś.?-zdziwiłam się nie widząc nic nadzwyczajnego.
-Spójrz tam-wskazała ręką w stronę ogródka sąsiadki
-Co tam jest.?-zdziwiłam się nie widząc nic
-Wiesz kto zapukał przed chwilą do domu sąsiadki
-Kto batman. ?                                                                                                           -Hahaha... Nie 
-No to kto.?
-One direction
-aaa...-zaczęłam krzyczeć-Żartuje
-Nie żartuj sobie. Ja tu poważnie mówię..
-No dobrze.-stwierdziłam-Ale dlaczego zaczęłaś krzyczeć skoro weszli do twojej sąsiadki a nie do cb. ?
-No bo skoro weszli do sąsiadki to wejdą i do mnie.
-Jasne. Dopiero jutro mieli się tu zjawić.
-Skąd mogę wiedzieć co oni tu robią.?-zdziwiła się
-Dobra rób co chcesz ja wracam do domu.-oznajmiłam
-Poczekaj właśnie wychodzą.
Chłopcy opuścili dom sąsiadki Viki i ruszyli w naszą stronę.Moja przyjaciółka ostatni raz była tak podekscytowana jak dostała jednorożca na 10 urodziny.
-Cześć dziewczyny.Jestem Liam,a to moi przyjaciele Zayn, Niall i Louis.Szukamy dziewczyn o imieniu Viktoria i Julia. Może je znacie i wiecie gdzie mieszkają.?-kontynuował
-Szukacie tych dziewczyn z konkursu?-zapytała Viki
-Tak znacie je.?
-Stoją przed wami.-oznajmiła radośnie.
-O jezu jak dobrze. Szukaliśmy was cały dzień.-odpowiedział radośnie Liam 
-A tak w ogóle to fajne ciuszki.-odezwał się Zayn
Spojrzała na swoje ubranie. Dopiero teraz zdałam sobie zdanie że jestem w ręczniku.Zaczerwieniona pobiegłam do domu i ubrałam się w to[klik]. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Tak ubrana zeszłam na dół. Gdy już się tam znalazłam zastałam niecodzienny widok. Nasi "goście" siedzieli na kanapie popijając cole i oglądając jakiś dramat, a Wiki siedziała obok nich i napawała się ich widokiem. 
-Przepraszam ale kiedy jedziemy-spytałam stając przed telewizorem.
-Jutro. Chyba że chcecie już dzisiaj.?-zapytał Louis
-Skoro jedziemy jutro to dlaczego jesteście u nas już dzisiaj.? -zdziwiłam się.
-Chcieliśmy wiedzieć gdzie mieszkacie żeby jutro nie szukać.
-Aha. A gdzie śpicie.?
-W Hotelu na końcu ulicy.-oznajmiła Louis nie odrywając wzroku od telewizora.
-Aha.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-To pewnie Harry. Był na zakupach i miał nas znaleźć. 
-Wiki weź otwórz.-powiedziałam błagalnie. 
-Już.
Poszła otworzyć drzwi a ja usiadłam na kanapie obok chłopaków i oglądałam z nimi  film.
-To nie Harry. Julka to ktoś do cb.
Ruszyłam w stronę drzwi. Nie wiedziałam kto to może być. Lecz gdy tylko ujrzałam osobę stojącą w drzwiach chciałam uciec jak najdalej.
-Viki czy mogłabyś nas zostawić samych.-zapytałam przyjaciółkę.
-Skoro muszę. Ale jak się coś będzie działo to krzycz a rozwalę mu tą przystojną buźkę.-oznajmiła patrząc na Code'go. 
 Tak tym kimś był Cody i dlatego miałam chęć uciec gdyż nie miałam siły na rozmowę z nim.
-Czego chcesz.?-walnęłam pewna siebie.
-Porozmawiajmy-poprosił robiąc krok w moją stronę-Chcę...Ja muszę cię przeprosić. Nie skreślaj mnie-poprosił
-To chyba nie ja cię skreśliłam-odparłam
 W milczeniu wpatrywaliśmy się sobie prosto w oczy. Tęskniłam za nim. Aż za bardzo. Nie mogłam mu wybaczyć zdrady. Nie chciałam żeby stał teraz obok mnie. Nie chciałam go teraz widzieć . To tak bardzo bolało.
-Nie chcę z tobą rozmawiać-powiedziałam-To zbyt wcześnie.
-Rozumiem-pokiwał smutno głową-Julka co ja mam teraz zrobić.?
-To nie mój problem.
 Zamknęłam mu drzwi przed nosem. Nie trzaskając nimi jak początkowo planowałam. Po prostu je zamknęłam. Nie zatrzymał mnie.
Oparłam policzek na drzwiach.Położyłam dłoń na klamce i poczułam jak Cody robi to samo.
Jak ja mogłem to spieprzyć.?-mruknął do siebie i przejechał palcami po drzwiach. 
 Powoli osunęłam się na ziemię. Znowu zaczęłam płakać. Jak on śmiał przyjść do domu Wiktorii i prosić żebym mu wybaczyła. 
Po pici minutach znowu usłyszałam dzwonek do drzwi. Lekko się wzdrygnęłam. Podniosłam się i spojrzałam w lusterko wiszące na ścianie. Poprawiłam makijaż i otworzyłam drzwi z myślą że to znowu Cody.
-Słuchaj już Ci mówiłam że to za wcześnie na przeprosiny.-powiedziałam, lecz gdy tylko otworzyłam drzwi nie spotkałam tam Code'go tylko chłopaka który zaczepił mnie dzisiaj po zerwaniu z Cody'm
-Co ty tu robisz.?-zaczęłam się wydzierać-Śledzisz mnie?Człowieku weź się ogarnij. Nie rozumiesz że ja cię nie znam?Przestań za mną chodzić bo zadzwonię na policję.
-Julka uspokój się - oznajmiła Viki podbiegając do mnie z chłopakami.
-To Harry członek zespołu i nasz przyjaciel.-powiedział Zayn podchodząc do prześladowcy 
-Harry.?-zdziwiłam się   



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Tak więc jest i 6 rozdział. Zapraszam do komentowania.

Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda Cody to macie:




niedziela, 20 stycznia 2013

Przepraszam . :/


 Chciałabym was przeprosić za to że od ponad 3 tygodni nie dodałam żadnego rozdziału ale mam tak dużo na głowie. Rozdział 6 będzie na pewno opublikowany przed 11 lutego . W ferie które rozpoczynają mi się 11 lutego dodam 3 rozdziały. Obiecuję.

Zapraszam do głosowania na kolejny blog .:P

Jeszcze raz bardzo przepraszam.