czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 12


-A niby jak-spytałam
-No bo wczoraj chłopaki i dziewczyna zażyczyli sobie abyśmy obejrzeli jakiś horror(a ja ich nie znoszę).Louis, Harry i Zayn usnęli na podłodze, więc ja Viki i Niall poszliśmy do kuchni po coś do jedzenia i  nagle zgasło światło. Viki zaczęła się drzeć,że się boi ciemności i wgl. Niall szukał latarki,a ja ją uspokajałem. Po dłuższych poszukiwaniach latarki postanowiliśmy pójść spać i dopiero dzisiaj włączyć prąd. Poszliśmy na górę. Niall poszedł do pokoju Zayn'a ,a Viki się zapytała czy nie mogę z nią spać bo się boi. Ja się zgodziłem . I tak oto znalazłaś nas razem w jej łóżku-opowiedział mi Liam
-To wcale tak nie było-wtrąciła się Viki-To ty się darłeś kiedy zgasło światło i to ty przyszedłeś do mnie z kołdrą i poduszką bo bałeś się spać samemu-oznajmiła Viki i pokazała Liam'owi język.
-Julka proszę powiedz mi komu wierzysz?-zapytał Liam
-Przepraszam ale nie znam Viktorii od dzisiaj i ona się niczego nie boi.-odpowiedziałam
-Haha. Widziałeś miałam rację-krzyknęła Viki
-A chciałem się poczuć jak super bohater-posmutniał
-Dobra. Koniec tego przedstawienia na śniadanie.Raz-krzyknęłam i czekałam jak wyjdą
-Ej ty Super Bohaterze-krzyknęła Viki do wychodzącego Liam'a-Miałeś mi zrobić śniadanie do łóżka. Ale cię ktoś uprzedził-spojrzała na mnie.
-No co?-zdziwiłam się
-Nic. Więc zanieś mnie teraz na baranach na śniadanie -zatriumfowała
-Co?.?-zapytał z niedowierzaniem Liam
-To co słyszałeś-wyszczerzyła swoje białe ząbki
-No dobra-ustąpił
-A potem na duże lody.Oczywiście do lodziarni na baranach-zaśmiała się 
-Ale ty stawiasz-oznajmił
-Ej...!-krzyknęła
-No co 
-Ja nie płacę za lody-oburzyła się
-Co niby ja mam płacić-spytał
-No...
-No chyba nie -pokręcił przecząco głową
-Dobra ja zapłacę. A teraz na dół-wrzasnęłam bo wiedziałam że Viki nigdy nie odpuści.
-Tak jest-odpowiedzieli równo.
 Wyszłam z pokoju, a za mną szedł Liam trzymając Viki na baranach. Zawadzał jej nogami o każdą ścianę. Ona się na niego darła, a my mieliśmy ubaw. Zeszliśmy na dół z bananami na twarzy. Gdy inni nas zobaczyli tez zaczęli się śmiać oprócz Zayn'a. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść śniadanie.

 "Z perspektywy Zayn'a"

Julia kazała mi iść obudzić Niall'a , Liam'a i Viki. Jako pierwszego poszedłem obudzić Niall'a.
-Niall wstawaj-mówiłem szturchając go w ramię 
-Jeszcze chwilka-mruknął przez sen
-Wstawaj-mówiłem coraz głośniej.
-Nie. Ja jem. Nie przerywaj-ciągnął dalej
Nie mogłem wyrobić ze śmiechu
-Niall jak nie wstaniesz to zjem wszystkie twoje żelki-zagroziłem
-Wszystko tylko nie żelki-krzyknął wyskakując z łóżka jak z procy.
-Żartowałem-zaśmiałem się
-Haha Bardzo śmieszne.
-Na śniadanie-krzyknąłem 
-Już idę
Opuściłem moją sypialnie w której od wczoraj śpi Niall i poszedłem do pokoju Liam'a. Jednak go w nim nie było.
-Pewnie się kąpie.-pomyślałem
Zajrzałem do pokoju Viki . To co tam zobaczyłem przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Przy okazji znalazł się Liam. Był on przytulony do Viki. Wyglądali jak jacyś zakochani. Coś ukuło mnie w sercu. Chyba się w niej zakochałem. Ale jak to możliwe?.Przecież ja jej nawet dobrze nie znam. Spojrzałem na nich ostatni raz i ze smutkiem w oczach opuściłem ich pokój i zszedłem z Niall'em  na śniadanie.Usiedliśmy przy stole.
-A gdzie Viki i Liam-spytała Julka 
-Śpią w Viki pokoju przytuleni do siebie-rzuciłem i znów poczułem to ukucie.
-Co.?.-zdziwiła się
-Liam śpi z Viki-powtórzyłem.
 Julka wstała od stołu i poszła na górę. Harry i Louis rozmawiali o tym co takiego zrobił Liam że już pierwszego dnia zaciągnął Viki do łóżka, a Niall zajął się swoim śniadaniem. Nie chciałem tego słuchać więc zacząłem myśleć. Bardzo bałem się tego że Viki nie czuje tego samego do mnie co ja do niej. Że Liam jej się bardziej podoba.Bałem się odrzucenia. Chociaż Liam tez by mógł się trochę ogarnąć bo on przecież chodzi z Daniell. Musze z nim o tym pogadać.Rozmyślanie przerwali mi schodzący ze schodów Julia i Liam trzymający Viki na baranach. Wszyscy na twarzach mieli uśmiechy. Ale mi jakoś nie było do śmiechu. Julka zmierzyła mnie wzrokiem. Ups. Chyba wie o co chodzi. 
 Nasi zakochani usiedli przy stole. Julka opowiedziała nam historię jak to Liam znalazł się w łóżku Viktorii, lecz mi nadal nie było do śmiechu.
-Po południu idziemy na lody. Julka stawia-oznajmił Liam zajadając się naleśnikiem
-Ej.! Miało być tylko dla was a nie dla całego zespołu-oburzyła się Julka
-Mi tam pasuje-uśmiechnął się Niall
-Ehh. Niech wam będzie-odpuściła.
 W końcu zaczęliśmy jeść nasze zimne śniadanie.

"Z perspektywy Julii"

 Sprzątnęliśmy po naszym wybuchowym śniadaniu i poszliśmy do salonu pooglądać jakieś filmy. Harry wybrał "Ted". Rada nie rada musieliśmy to obejrzeć. Bo nie dało się go przekonać na inny film.
-Po filmie idziemy wam pokazać miasto-ogłosił Lou
-I na lody-wtrącił się Niall
-Dobrze-odpowiedział Lou i pogłaskał Niall'a po włosach. 
W salonie siedzieliśmy wszyscy oprócz... 
-No właśnie. Gdzie jest Zayn?-pomyślałam
Wstała  z kanapy i ruszyłam na górę. Zapukałam do pokoju Zayn'a
-Tak-zapytał
-Mogę wejść-
-Jasne, wchodź-odpowiedział z udawanym uśmiechem
Weszłam do pokoju i usiadłam na krzesełku na przeciwko niego.
-Słuchaj chciałam pogadać-rzuciłam
-Chyba wiem o czym-oznajmił smutno
-Widzę jak się patrzysz na Viki. Podoba Ci się prawda-zapytałam
-No tak jakby-oznajmił-Ale ja się jej chyba nie podobam-zasugerował
-To nie prawda.-zaprotestowałam- Ty się jej podobasz.
-Skąd wiesz?-zdziwił się
-Bo ją znam już parę lat. A poza tym mi to mówiła.
-Na prawdę-zapytał zaskoczony
-Na prawdę
-To fajnie.
-Masz ochotę na spacer-zmieniłam temat
-Z chęcią-uśmiechnął się - Tylko musisz chwilę poczekać bo muszę się umyć
-Spoko. Jakby co to jestem u siebie w pokoju.-powiedziałam i wyszłam z jego sypialni.
 Weszłam do swojego pokoju. Spojrzałam na telefon. Nie było żadnej wiadomości od Code'go, ani od mamy. Myślałam że do mnie napisze. Ale widać że ma mnie w dupie.Schowałam telefon do torebki. Postanowiłam poczekać na Zayn'a na dole. Gdy przechodziłam obok łazienki usłyszałam jakąś rozmowę. Uchyliłam drzwi i zauważyłam Zayn'a gadającego z lustrem. Zebrało mi się na śmiech. Ale się powstrzymywałam bo chciałam usłyszeć co mówi.
         
             "...Kto jest najprzystojniejszy na świecie?
                    Nikt inny tylko Zayn , Boski Zayn..."
    
Ja nie wyrabiałam ze śmiechu, a on gadał dalej:

         "...Jestem Bogiem Seksu żadna laska mi się nie oprze..."

Nie wytrzymałam. Zbiegłam na dół i wybuchnęłam śmiechem. Chłopcy i Viki spojrzeli się na mnie z miną WTF. A ja śmiałam się w niebo głosy. Gdy się uspokoiłam Zayn właśnie schodził ze schodów.
-To my wychodzimy-oznajmił wszystkim Zayn
-A dokąd to-zapytał Lou
-Na spacer-odpowiedziałam a Harry z Viki zmierzyli nas wrogim spojrzeniem
-A my?-zdziwił się Niall-Przecież mieliśmy iść razem na lody.
-Spotkamy się przy London Eye za 2 godz.-zarządził Zayn i wyszliśmy z domu.

Szliśmy długą ulicą w stronę parku. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy rozmawiać.
-Sorry że zapytam ale jak jest pomiędzy tobą  a Cody'm-zapytał nieśmiało Zayn
-Pomiędzy nami już nic nie ma. Cody mnie zdradził ja z nim zerwałam i wszystko się skończyło-wytłumaczyłam
-Ale przecież byłaś u niego w szpitalu.-dziwił się
-Tak. Ale to było z poczucia winy.
-Z poczucia winy?-zdziwił się ponownie
-Tak. To przeze mnie miał wypadek  i to przeze mnie leży teraz w szpitalu.-wytłumaczyłam
-Aha.
-To może teraz ja Cię o coś zapytam.-oznajmiłam
-Proszę bardzo. Pytaj o co chcesz.-rzucił poprawiając się na ławce
-Masz dziewczynę.?
-Nie.
-A któryś z chłopaków ma ?-zapytałam
-Louis i Liam.-odpowiedział-Harry nie ma więc nie musisz się martwić-zaśmiał się
-Haha. Bardzo śmieszne.
 Rozmawialiśmy jeszcze przez ponad 2 godziny. O nas, o innych. O tym jakie mieliśmy życie. I ogólnie rozmawialiśmy o wszystkim. Rozmowę przerwał telefon Zayn'a. Odszedł i rozmawiał z kimś przez chwilkę. Gdy wrócił usiadł obok i mi się dziwnie przyglądał.
-Kto dzwonił-zapytałam
-Harry
-Co chciał?
-Powiedział że już na nas czekają.
-To chodźmy-oznajmiłam i wstałam z ławki
-Dobra ale zamówmy taksówkę. Bo mi się nie chce iść-marudził
-Ok. Ale chodź już.
 Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy pod London Eye gdzie czekali już na nas.
-Hej-przywitałam się
-Hej-odpowiedzieli
-To co robimy-spytałam
-No nie wiem. Może najpierw zwiedzimy miasto, pójdziemy coś zjeść a potem do wesołego miasteczka.-zaproponował Liam
-Jesteśmy za-krzyknęliśmy.
 Była 15 więc ruszyliśmy najpierw przejechać się London Eye. Zajęło nam to prawie pół godziny ale warto było. W wagoniku nie byliśmy sami były też fanki chłopaków. Więc ja i Wiki poszłyśmy na chwilkę w odstawkę. Miałyśmy okazję pooglądać widoki. I nie ukrywam widoki były wspaniałe.
-Wiki chociaż będziemy miały co wspominać-zażartowałam
-Noo. Tu jest tak cudownie, że mogłabym tu zostać na całą wieczność-rozmarzyła się
-Ja się mogę o to postarać-powiedział Zayn podchodząc do nas.
-O Zayn-przestraszyła się -Nie zauważyłam Cię.
-Możemy pogadać-zapytał Viki
-Tak-zarumieniła się i odeszli ode mnie 
Zostałam sama. Przyglądałam się tym wszystkim "mrówką" które chodzą po ulicach. Wszystkie się gdzieś śpieszą. Nikt nie idzie spokojnie podziwiając świat. Ludzie wymijają się na ulicach nawet nie wiedząc o swoim istnieniu. Jest to przykre. Ponieważ ludzie coraz więcej czasu spędzają przed komputerem i telewizją. Nie istnieje już dla nich normalny świat. Czasami chciałabym się cofnąć do czasów kiedy jako mała dziewczynka bawiłam się z koleżankami na świeżym powietrzu. Te wszystkie normalne bajki zastąpiły bajki 3D. Co dla mnie jest totalnie głupie . Bo to już nie jest bajka tylko jakaś plastelina. 
-Londyn to piękne miasto. Prawda.-odezwał się ktoś
-Tak bardzo piękne miasto-przyznałam rację i spojrzałam na... Harre'go
Zapadła niezręczna cisza.Ja patrzyłam się na miasto i marzyłam o tym abyśmy byli już na dole, a Harry patrzył się gdzieś tam.
-Zayn podrywa Viki?-w końcu zapytał
-Na to wygląda.-rzuciłam niechętnie.
Przez resztę naszej podróży nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. I dobrze bo nie miałam z nim o czym gadać.
 Wyszliśmy z wagonika i poszliśmy coś zjeść. Znaleźliśmy się w McDonaldzie.  Każdy z nas złożył zamówienie. Usiedliśmy przy ogromnym stoliku i czekaliśmy na jedzenie.
-Jak daleko znajduje się wesołe miasteczko?-spytałam
-Jakieś 20 minut piechotą?-odpowiedział Liam
-A nie możemy autobusem?-zaproponowałam
-Możemy.-oznajmił Harry.
Dostaliśmy jedzenie i postanowiliśmy je zjeść w czerwonym autobusie. Droga zajęła mam 10 minut więc wszyscy zdążyli wszystko zjeść. Wysiedliśmy i ruszyliśmy na podbój pierwszej kolejki. Był to diabelski młyn.Musieliśmy usiąść po dwoje. Już miałam usiąść koło Viki, ale Zayn mnie wyprzedził.
-Ej...!-krzyknęłam
-Proszę.Pozwól mi tu usiąść.-spojrzał błagalnie na co ja się uśmiechnęłam
-No dobra. Ale w takim razie gdzie ja mam usiąść?-zapytałam
-Koło Harre'go jest wolne miejsce-wskazała palcem Viki
-Serio?.? Uhh
Czułam się dziwnie bo w ogóle nie mieliśmy o czym gadać, a tu jeszcze przez 10 minut musieliśmy siedzieć koło siebie. Tym razem postanowiłam z nim pogadać nawet o głupiej pogodzie.
-Harry co chciałeś mi wczoraj powiedzieć.?-zapytałam
-Kiedy?-zdziwił się.
-Wczoraj gdy spotkałam Jake'a.
-Aaa wtedy. Chodziło o to że ty mi się podobasz, ale z tego i tak nic nie będzie bo ty nadal czujesz coś do Code'go. Ja chcę byś czuła do mnie to samo co czujesz teraz go Code'go-wyznał
-Serio chcesz żebym czuła do ciebie wstręt, obrzydzenie, nienawiść i złość?-zapytałam
-Nie.
-To dlaczego chcesz żebym czuła do ciebie to co czuję do Code'go?
-Myślałem że czujesz do niego miłość, sympatie i darzysz go wyjątkowym uczuciem.
-Darze go uczuciem ale na pewno nie wyjątkowym.
-Aha. A miałbym u ciebie jakieś szanse-zapytał
-Może
-Nie powiesz mi. Prawda.
-Prawda
-Spoko nie będę już pytał-powiedział i zamknął się na 20 minut trwania kolejki
Wyszliśmy z wagoników i ruszyliśmy na podbój innych. Zayn w strzelaniu wygrał dla Viki dużą pande , a Harry dla mnie małego pająka. Nie był to z przyjemny prezent ale liczą się chęci.Około 20 wyszliśmy z wesołego miasteczka i wróciliśmy w drogę powrotną do domu. Nagle ni z gruszki ni z pietruszki przypomniał mi się Boski Zayn.
-Ej ty boski Zayn i bogu sexu-wrzasnęłam reszta zaczęła się śmiać a Zayn spalił buraka.
-Julka mogę Cię prosić na chwilkę.-zapytał i pociągnął mnie za rękę.
-Czy coś się stało-zdziwiłam się udając że o niczym nie wiem
-Skąd wiesz o boskim Zayn'ie?-zapytał wzrokiem zabójcy
-Dzisiaj jak przechodziłam obok łazienki usłyszałam jak gadasz do kogoś. Zajrzałam i zauważyłam ciebie gadającego do lustra i stąd wiem o Boskim Zayn'ie. Wybacz-opowiedziałam i przejechałam ręką po jego klacie.
-Dobra. Wybaczam Ci. Ale już nigdy nie mów takich rzeczy przy Viki ok.
-Tak jest. A teraz chodź ich dogonimy-oznajmiłam i pociągnęłam  go za rękę.
Dobiegliśmy do nich. Szliśmy  i się wygłupialiśmy.  Niall chodził po krawężniku i udawał samolot. Louis siedział na baranach u Liam'a który biegał po trawie. Zayn i Viki szli kawałek od nas ciągle o czymś gadając.
A ja z Harry'm biegaliśmy w okół Liam'a i Louis'a i rzucaliśmy w nich kamyczkami. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Poczekajcie chwilkę na mnie-krzyknęłam i osdunęłam się od nich a oni poszli dalej-Halo
-Cześć córciu-powiedziała mama
-Cześć mamo-odpowiedziałam- Czy coś się stało że dzwonisz?
-Nie. Właściwie to miałam zadzwonić dopiero rano ale nie mogłam wytrzymać-głos jej się załamał
-O co chodzi?-przeraziłam się
-Babcia
-Co babcia?
-Babcia ma raka-wydukała
-Co?.?-krzyknęłam do słuchawki-To nie możliwe. Wszystko tylko nie to. Powiedz że to nie prawda. Błagam.
-Przykro mi. Ja też nie mogłam w to uwierzyć
-Jutro wsiadam w pierwszy lepszy samolot i lecę do Liverpool'u-oznajmiłam
-To nic nie da.Nie marnuj sobie wakacji-tłumaczyła-Jak wrócisz to razem do niej pojedziemy. A teraz idź spać. Dobranoc. Kocham Cię-odpowiedziała i się rozłączyła
-Ja tez Cie Kocham Mamo-powiedziałam do głuchej słuchawki. i usiadłam na ławce płacząc
Czemu to wszystko dzieję się w jednym czasie. Najpierw rozwód rodziców,później zdrada i wypadek Code'go, a teraz choroba babci. I co jeszcze. Może tata ożeni się z tą Anka i będą mieli gromadkę dzieci.
-Dlaczego do jasnej cholery to zdarza się właśnie mi-wrzasnęłam , a ludzie wokół  dziwnie się na mnie spojrzeli
Zakryłam oczy dłońmi i płakałam. Płakałam przez jakieś 5 minut. Ludzie dookoła nawet się mną nie zainteresowali. Mi to nie przeszkadzało, im widocznie też. Nagle poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Otworzyłam mokre oczy i ujrzałam Wiktorie a za nią resztę. Wtuliłam się w nią i po raz kolejny ryczałam.
-Ciii.... Wszystko będzie dobrze-uspokajała mnie 
-Już nic nie będzie dobrze-odpowiedziałam
------------------------------------------------------------------
Jest i 12. 
Napisałam go prawie w godzinę. Jestem z siebie dumna. Bo zwykle rozdział pisze z tydzień albo i lepiej.

Bardzo wam dziękuje za 1005 wyświetleń i zapraszam do komentowania.:P

Mrs.Malik

środa, 20 lutego 2013

Uwaga!!!

Jeśli w dniu dzisiejszym mój blog dobiję 1000 wstawię kolejny rozdział.

Do dzieła.
Bardzo smuci mnie to że nikt prawie tego nie komentuje. Więc chyba zawieszę działalność na jakiś czas.:(

One way or another.

Mrs. Malik

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 11


 "Z perspektywy Viki"

-Wiki im jest Jake-zapytał Zayn

-Jake  jest moim byłym chłopkiem , a przyjacielem Julki. I teraz prawdopodobnie przyjechał po coś do Londynu.-odpowiedziałam
-A ty go nie lubisz?-ponowne pytanie z zaciekawionej twarzy Zayn'a
-Nie. Wręcz go nienawidzę.-obrzydziłam się na samą myśl o tym że mogłam kiedyś z nim.
 Upiekłam kurczaka, usmażyłam frytki i postawiłam kolację przed chłopakami. W trakcie posiłku bardzo dobrze bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Rozmawialiśmy ze sobą tak jakbyśmy znali się całe życie.
-Może jak zjemy to obejrzymy jakiś film-zaproponował Niall
-Dobra-zgodziłam się-Tylko najpierw posprzątajmy.
-Ok.
 Posprzątaliśmy i ruszyliśmy przed telewizor.
-To co oglądamy-zapytał Zayn
-No nie wiem może"Dom na końcu ulicy."?-zaproponował Louis
-Ja się zgadzam-oznajmiłam
-My tez-krzyknęli Zayn Niall i Harry
-A nie możemy obejrzeć "Och życie"-zasugerował Liam-To chociaż romantyczne jest.
-Liam!-wrzasnął Harry-Daj spokój. Przecież jesteśmy obok ciebie więc nie masz się czego bać.
-Wiem ale i tak się boję.
-Oj. Nie przesadzaj tylko oglądaj-wkurzył się Niall i włączył film.
 Miałam lekkiego pecha bo jako wygodna usiadłam na kanapie obok bojącego się Liam'a i ciągle coś jedzącego Niall'a. Reszta siedziała na podłodze. 
 Fabuła filmu była nawet ciekawa. Nastolatka wraz z mamą przeprowadza się do nowego miasta. Dowiaduje się że rok w domu na przeciwko zostało popełnione podwójne morderstwo. Jakaś laska co uśmierciła swoich rodziców przepadła bez śladu. Zaciekawiona nastolatka zaprzyjaźnia się z chłopakiem ocalałym z tej z brodni i stopniowo poznaje szokująca prawdę o zabójstwach. 
 Mnie zaciekawił film ,lecz inni postanowili uciąć sobie drzemkę. Mam na myśli Zayn'a, Harre'go i Louis'a. Tylko ja, Niall i o dziwo Liam oglądaliśmy dalej.
-Ja idę po coś do picia. Zaraz wracam-oznajmiłam i wstałam z kanapy.
-Poczekaj. Pójdę z tobą to sobie żelki wezmę.-oznajmił Niall i podreptał za mną do kuchni.
-Nie zostawiajcie mnie tutaj samego-krzyknął Liam i przybiegł do nas.
 Nagle zgasło światło. Liam zaczął się drzeć jak baba, ja go uciszałam a Niall szukał latarki.
-Wywaliło korki-powiedziałam
-Liam idź sprawdź to do piwnicy-rozkazał Niall nadal szukając latarki.
-Nie pójdę tam sam-wyjąkał Liam trzymając się mojej ręki.
-Dobra.Jutro to sprawdzimy a teraz chodźmy spać-zasugerowałam 
-Ok. Ale ja nie śpię sam-zaprotestował Liam- Niall mogę spać z tobą-spytał błagalnie
-Nie!!!-wrzasnął Niall- Bo się rozpychasz.-odburknął i poszedł na górę.
 Zrobiliśmy to samo zostawiając resztę chłopaków śpiących na podłodze. 
 Weszłam do swojego pokoju,zabrałam piżamę i poszłam do łazienki się przebrać i zmyć makijaż. Zajęło mi to ok.5 min. Gdy wróciłam na łóżku siedział Liam z kołdrą i poduszką.
-Co ty robisz-zdziwiłam się
-Mogę  z tobą spać. Bo z Niall'em nie mogę spać. Julka już śpi. A reszta jest na dole a ja tam sam nie zejdę.-wyżalił się z łzą w oku. 
-No dobra. Ale jutro robisz mi śniadanie do łóżka-zatriumfowałam.
-Skoro muszę.-odpowiedział zdegustowany
-Ej...!-rzuciłam w niego poduszką.
-Przecież żartowałem
-No ja myślę. A teraz dobranoc.
-Dobranoc.-rzucił i położył się na jednej połówce mojego łóżka.
 Leżeliśmy przez chwilę w ciszy.
-Ale wiesz że mam dziewczynę.-powiedział Liam- Mam nadzieję że mi nic nie zrobisz.
-No wiesz co. JA?-zaprotestowałam- Ja jedynie mogę cię tak zerżnąć że cię własna matka nie pozna.
-Serio.?-wyskoczył przerażony z łóżka.
-Idioto. Przecież żartowałam.-zaśmiałam się
-Mam nadzieję.-wrócił do łóżka.
-Dobra idę spać.-ziewnęłam
-Ja też. Dobranoc.-mruknął i odwrócił się do mnie dupą.
-Spoko. Dobranoc.

"Z perspektywy Julii"

Obudziłam się dość wcześnie bo już o siódmej byłam na nogach. Zeszłam na dół w piżamie. Tak jak to  robiłam w domu. W salonie zastałam dość nietypowe zjawisko. A mianowicie Zayn spał na kanapie, Louis na podłodze a Harry na fotelu do góry nogami. Zaczęłam się cicho śmiać żeby ich nie pobudzić.
Poszłam do kuchni żeby zrobić sobie kawki, jednak ekspres nie działał. Sprawdziłam czy był podłączony do prądu ale okazało się że był. 
-To co się stało-powiedziałam sama do siebie.
 Spróbowałam zapalić światło lecz ono też nie dawało znaku życia. Postanowiłam poszukać tego całego gniazda gdzie można włączyć prąd. Zeszłam do piwnicy i znalazłam tam tą całą skrzynkę. Włączyłam prąd i weszłam na górę. W kuchni siedzieli już Zayn Louis i Harry.
-O cześć. Gdzie byłaś-zapytał Lou
-W piwnicy włączyć prąd-odpowiedziałam
-To ty wiesz jak się to robi.?-zdziwił się Zayn
-Proszę Cię. Aż taką idiotkę to nie jestem-popukałam go w czoło-A poza tym prawie całe życie mieszkam sama więc się musiałam niektórych rzeczy sama nauczyć-stanęłam naprzeciwko Harre'go, oparłam się o blat kuchenny i włączyłam ekspress.
-Jak to samemu?-zdziwił się Zayn-Nie masz rodziców.
-Mam. Raczej miałam. Rodzice są w trakcie rozwodu.Ale i tak przed rozwodem sytuacja nie była inna. Tata ciągle przesiadywał w kancelarii, a mama w restauracji-zamyślałam się
-Moi rodzice też są po rozwodzie.-wyrwał mnie z rozmyśleń Harry
-Przykro mi. 
-Spoko. Jakoś sobie radzę.-uśmiechnął się na co mu odpowiedziałam mu uśmiechem.
-Masz bardzo piękny uśmiech-oznajmił Harry a ja się zarumieniłam
 -Dziękuje. Twój też jest piękny-odwzajemniłam komplement.

-Uuu... Ale tu się gorąco zrobiło-przeszkodził Lou- Zayn chodź do salonu.
-Czemu?-zdziwił się nie widząc chyba nic nadzwyczajnego. Zresztą ja tez nic nie widziałam.
-Ja z tb pójdę-zaoferował Harry-A wy zróbcie mi śniadanie
-I co jeszcze- zbulwersowałam się
-Przydałby się kawior i szampan.-drażnił się
-Już się robi-oznajmiłam
 Harry wraz z Lou zginęli w salonie, a ja zostałam sama z Zayn'em w kuchni.
-To co robimy?-zapytał
-Chodźmy się najpierw przebrać a dopiero potem będziemy się zastanawiać co dalej
-No dobra-odpowiedział.
 Obydwoje poszliśmy na górę. Postanowiliśmy nie budzić reszty bo było za wcześnie. Najpierw ja wzięłam prysznic a potem Zayn.
Ubrałam się w to [klik]. Włosy rozpuściłam i zeszłam na dół. Zayn'a jeszcze nie było więc zaczęłam smażyć naleśniki. Gdy byłam już w połowie do kuchni wparował Zayn. Był ubrany jak na co dzień.
-To co mam robić-zapytał zacierając ręce.
-Możesz usmażyć jajecznicę i nakryć do stołu.-powiedziałam i wróciłam do patelni z naleśnikami.
 Po 10 min Zayn zdążył już usmażyć jajecznicę, nakryć do stołu, wstawić wodę na kawę i herbatę, a ja nadal guzdrałam się z naleśnikami i tostami.
-Coś jeszcze zrobić-zapytał stając obok mnie
-Idź obudź Niall'a, Liam'a i Viki oraz zawołaj Louis'a i  Harre'go do jadalni-rozkazałam
-Tak jest już się robi-zażartował i pomaszerował na górę.
 Zaczęłam się z niego śmiać. Skończyłam smażyć. Zaniosłam naleśniki tosty i sok na stół w jadalni przy którym siedział już Harry z Louis'em. Położyłam posiłek i wróciłam po kawę i herbatę. Gdy znów pojawiłam się w jadalni, Zayn  zbiegł ze schodów i usiadł lekko poddenerwowany na krześle. Obok niego usiadł zaspany Niall.
-A gdzie Viki i Liam.?-zapytałam
-Śpią sobie w Wiktorii pokoju przytuleni do siebie.-odpowiedział Zayn.
-Co.?.-zdziwiłam się ni wierząc w to co słyszę
-Liam śpi z Viki-powtórzył Zayn
 Louis z Harry'm zaczęli wymyślać jakieś dziwne scenariusze do tego co działo się w nocy, a ja poszłam na górę do pokoju Viki. Wparowałam do sypialni budząc ich przy tym. 
-Co tu się dzieję-wrzasnęłam
-To nie tak jak myślisz-tłumaczył się Liam wstając z łóżka
-A niby jak?-zapytałam

---------------------------------------------------------------------
I jest i 11 rozdział trochę szybko ale nie miałam co robić. 
Bardzo dziękuję za tyle wejść. Wiem że to mało w porównaniu do innych blogów. Ale ja jestem zadowolona.
I co jaką wymówkę wymyśli Liam i Viki.?
Macie jakieś propozycje.?


czwartek, 14 lutego 2013

Rozdzial 10


  Wysiedliśmy z samochodu. Dom w porównaniu do innych na tym osiedlu był ogromny. Liam i Zayn pomogli nam zanieść nasze bagaże do domu. Reszta zrobiła to samo tylko że ze swoimi bagażami.
-Julka nie ruszaj się. Zaraz przyjdę i cię zaprowadzę do domu.-rozkazał Harry
-Nie jestem dzieckiem i dam sobie radę. Nic ni się przecież nie stało-warknęłam i zrobiłam krok do przodu. To nie było odpowiednie posunięcie gdyż straciłam równowagę. Zaczęłam machać ręką myśląc że to coś pomoże. Zamknęłam oczy i runęłam . Nie upadłam na ziemię. To coś było za miękkie. To nie była droga. Szybko otworzyłam oczy i ujrzałam przerażoną minę Harre'go.
-Nic ci nie jest.?-spytał
-Nie. Wszystko ok. 
-Mówiłem żebyś na mnie zaczekała-uspokoił się
-Wiem. Ale myślałam że dam radę. Przecież mi nic nie było-odparłam
-Dobra. Chodź do domu.-odpowiedział i wziął mnie na ręce
 Weszliśmy do środka. Wszyscy byli w kuchni. Harry nadal trzymał mnie na rękach.
-Mógłbyś mnie już postawić-mruknęłam
-A tak. Już-postawił mnie na ziemi i usiadłam na krzesełku obok Niall'a.
-Dziewczyny może pokazać wam pokoje.?-zapytał Louis.
-Obojętne mi to.-burknęłam
-No to chodźmy
 Wszyscy ruszyliśmy na górę. Na piętrze znajdował się długi korytarz i 6 par drzwi. Każdy z chłopaków pokazał nam swój pokój oraz łazienkę na końcu korytarza.
-A gdzie będę spała ja z Viktorią.?-spytałam zdziwiona nie widząc żadnego pokoju dla nas.
-Ty będziesz spała w moim pokoju, a Viki w Niall'a-uśmiechnął się Harry.
-Aaa. Spoko.-rzuciłam.
 Poszłam zanieść swoje rzeczy do pokoju Harre'go. OMG dlaczego ja muszę spać u niego w pokoju. Czy on nie widzi tego że ja go nie lubię. Przez to jak się zachowuje wobec mnie coraz bardziej go nienawidzę. Chociaż powinnam mu dziękować za uratowanie życia. Może kiedy indziej. Na razie nie mam zamiaru być dla niego miła.
-Jak będziecie czegoś potrzebowały to krzyczcie. Jesteśmy na dole-usłyszałam głos któregoś z chłopaków z dołu.
-Dobra-wrzasnęłam 
 Postanowiłam się odświeżyć. Weszłam pod prysznic i oblałam się gorącą wodą. Po dwudziestominutowej kąpieli trochę zgłodniałam. Więc wyszłam z łazienki. Ubrałam się {klik} i umalowałam. Włosy wysuszyłam i związałam w koka na czubku głowy. Zeszłam na dół. Chłopaki siedzieli w salonie i grali w jakąś grę, a Viki robiła coś w kuchni. Postanowiłam zobaczyć co robi.
-Co robisz?
-Kolację.-odpowiedziała nie odwracając głowy od garów. 
-Może Ci pomóc?-spytałam
-Jak byś mogła to skocz do sklepu i kup kurczaka, frytki i coś do picia.-rozkazała
-Spoko . Już idę.
 Wyszłam z kuchni i stanęłam w salonie.
-Chłopcy mam pytanie.-oznajmiłam
-Jakie?-zapytali nie odwracając wzroku od gry
-Czy któryś z was mógłby pomóc Viki w kuchni?
-A co robi?-zainteresował się Harry
-Kolację
-To ja mogę pomóc-zaoferował się Zayn
-To idź do kuchni. Viki powie ci co masz robić.
-Ok. A ty gdzie idziesz?-zapytał
-Do sklepu. A co?
-Nie nic. Tak się tylko pytam.-odpowiedział i poszedł do kuchni.
 Już miałam wychodzić gdy mój prześladowca się odezwał.
-Mogę iść z tobą-zapytał
-Taa
-Ja też-odezwał się Niall
-Jasne.
 Harry rzucił Niall'owi spojrzenie zabójcy.
-Albo wiesz co ja nie idę. Pogram sobie z chłopakami.-odpowiedział i wrócił do gry
-No dobra. Jak chcesz.-rzuciłam i wraz z Harry'm wyszliśmy z domu.
 Szliśmy jedną z wielu ulic Londynu. Była to bardzo romantyczna droga. Oświetlona latarniami. Wokół panowała cudowna cisza. Można było by usiąść na ławce i zanurzyć się w marzeniach. Jednak ktoś musiał przerwać tą błogą cisze.
-I jak podoba Ci się Londyn?-zapytał spoglądając na mnie 
-Szału nie ma.
-Jak to?-zdziwił się.-Przecież to najpiękniejsze miejsce na świecie.
-Widziałam piękniejsze-rzuciłam
-Niby jakie?-zainteresował się
-Na przykład Paryż, Rio de Janeiro, Nowy Jork...Mam wymieniać dalej?
-Nie. A powiesz mi ile ty masz lat?
-18 a co?-zdziwiłam się
-Masz 18 lat i już zwiedziłaś tyle miast?-zapytał
-Wiesz. Bardzo lubię podróżować. Gdy mam tylko okazję to co wakacje wyjeżdżam zwiedzać. Byłam już w 10 różnych miastach.
-Łał. Ja też bym tak chciał.-zasmucił się
-Przecież jesteś gwiazdą więc możesz podróżować.
-To nie jest takie łatwe jak się wydaje.
-Nie rozumiem?-zgubiłam się.
-Może i jestem gwiazdą. Lecz nie mam czasu  żeby podróżować . Co chwila mam jakieś koncerty, próby, wywiady, sesje. Moje życie nie jest tak łatwe i piękne. Czasami chciałbym wrócić do tych czasów kiedy nie byłem sławny. Chciałbym tworzyć muzykę  ale chyba nie na taką skalę. Ja nawet nie mam życia prywatnego-żalił się-Jak ostatnio przeglądałem internet to nawet znalazłem opowiadania a mnie. Czytałem niektóre z nich i część wydaje mi się śmieszna a część jest odzwierciedleniem mojego prawdziwego życia.
-Też bym tak chciała-zażartowałam na poprawienie humoru.
-Oj chyba nie
-To nie może być takie złe.
-Zobaczysz po tygodniu spędzonym z nami. Będziesz na pierwszych stronach gazet.-powiedział.
-Wcale nie.
-Zakład?-zasugerował
-Dobra. O kawę i ciastko.Pasuje?
-Ok.
 Podaliśmy sobie  dłonie i je przecięliśmy. Nagle napadły na nas fanki One direction. Musieliśmy się zatrzymać. Chociaż nie to Harry się zatrzymał a ja poszłam dalej. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek.Odwróciłam się i ujrzałam twarz Harre'go.
-Bardzo Cię przepraszam ale nie mogłem odmówić-tłumaczył się
-Nic się nie stało-odpowiedziałam
-Słuchaj chciałbym ci coś powiedzieć 
-Tak-spytałam 
-Bo wiesz-zaczął-Ty... ty mi się...-nie dokończył
-Jake-krzyknęłam i podbiegłam do mojego przyjaciela.
-Julka co ty tu robisz?-zapytał Jake
-Przyjechałam na tydzień, a ty?-odpowiedziałam. W tym samym momencie za moimi plecami pojawił się Harry.
-Ja przyjechałem tu z mamą do lekarza. A to kto?-zainteresował się
-A tak. Jake to jest Harry z 1D, Harry to jest Jake mój najlepszy przyjaciel.-zapoznałam ich
-Miło mi Cię poznać-powiedział Jake
-Wzajemnie. Julka musimy już iść. Mieliśmy iść do sklepu.-oznajmił ze złością w głosie Harry.
 Spojrzałam na Harre'go. Ciekawe o co mu chodziło. On mógł przez 10 minut gadać z fankami a ja nawet 2 minut nie mogłam z przyjacielem pogadać. 
-Jake musimy już iść. Później się zdzwonimy.
-Ok. Pa-oznajmił i pocałował mnie w policzek.
 Przez resztę drogę do sklepu nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Weszliśmy do pobliskiego marketu. Kolejne zdjęcie. Wzięliśmy kurczaka, frytki i wino. Harry zapłacił. Chociaż ja nalegałam żebym zapłaciła. Lecz gwiazdunia się nie zgodziła. Wyszliśmy ze sklepu i ruszyliśmy w stronę domu.
 W drodze powrotnej też nie odezwaliśmy się ani słowem. Tuż pod drzwiami domu zadzwonił mój telefon.
-Halo
-Julka gdzie wy jesteście.?-krzyknęła Viki do telefonu-Nie ma was już pół godziny. Wszyscy jesteśmy głodni. 
-Już jesteśmy pod domem. Uspokój się.
 Rozłączyłam się i weszliśmy do domu. Wiktoria zabrał mi kurczaka z rąk i zaczęła go doprawiać. A ja usiadłam w kuchni na blacie i się jej przyglądałam. Reszta domostwa też usadowiła się w kuchni.
-Dlaczego was tak długo nie było-zainteresował się Louis.
-Julka spotkała swojego przyjaciela i trochę nam zeszło.-odpowiedział Harry.
-Ej. To nie Jake'a wina . To ty przez 10 minut pozowałeś do zdjęć.-usprawiedliwiłam się
-Jake'a-zdziwiła się Viki.
-Tak Jake'a a co?-zapytał Harry
-Julka czemu ty się z nim przyjaźnisz?-zdenerwowała się 
-Bo to jest moje życie. I nie chce żeby ktoś wpieprzał się nieproszony w moje życie-krzyknęłam
-Rob jak chcesz. Twoje życie. Tylko potem nie przychodź do nie i nie rycz-wrzasnęła
-Na pewno nie przyjdę. Przynajmniej nie do ciebie.-warknęłam. Zeskoczyłam z blatu i zwróciłam się do chłopaków.
-Przepraszam was chłopcy za ten incydent. Ale ktoś tu jest źle wychowany. Nie jestem głodna więc pójdę już na górę.Dobranoc.
-Dobranoc-odpowiedzieli chórem,a ja poszłam na górę.
 Zmyłam z siebie makijaż i usnęłam w objęciach Morfeusza.

___________________________________________
Kolejny rozdział. Mam nadzieję że się wam spodoba.
Mrs.Malik


sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 9



W domu się wysuszyłam razem z Wiktorią w jej pokoju i ja ubrałam się w to:[klik], a ona w to[klik]. Zeszłyśmy na dół. Chłopcy już czekali przed domem. Wzięłyśmy walizki, zamknęłyśmy dom i stanęłyśmy na przeciwko chłopców.
-To jak jedziemy?-spytałam
-Tak.
-A czym wy jedziecie?-zdziwiłam się nie widząc żadnego auta na parkingu.
-Zaraz przyjedzie po nas samochód-odparł Harry
-Ok. To my już jedziemy.Zadzwonimy jak się gdzieś zatrzymamy.Dobra.-oznajmiłam
-Spoko. 
 Zapakowałyśmy walizki, wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w podróż do Londynu.Jechałyśmy w ciszy słuchając muzyki. Nie odzywałyśmy się do siebie ani jednym słowem. Chociaż głupio mi to stwierdzić ale w tej chwili cisza była mi bardzo potrzebna. Nie tylko dlatego że łatwiej mi się wtedy skupić na kierowaniu ale dla tego że mogłam przemyśleć tą sprawę z Cody'm. Z jednej strony czułam do niego obrzydzenie tym że mnie zdradził, ale z drugiej strony nadal go kochałam i martwiłam się w tej chwili o niego. Gdyż to prawdopodobnie przeze mnie leży teraz w szpitalu.Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie mogę o tym porozmawiać z Wiką ponieważ ona nie ma takiego samego zdania o Cody'm co ja. I ona by mnie nie zrozumiała.Z mamą też nie mogę o tym porozmawiać bo ona by mnie nie zrozumiała.
-Julka-mruknęła Viki
-Co?-rzuciłam
-Mogłabyś się zatrzymać na jakiejś stacji. Bo po tym basenie strasznie zgłodniałam-błagała
-Dobra. I tak muszę zatankować więc mi nie przeszkadza.-oznajmiłam i skręciłam na najbliższą stacje paliw. Nie wiem jakim cudem ale chłopcy już tam stali. 
-Czyżbym jechała aż tak wolno-pomyślałam
 Wiktoria wysiadła z samochodu i poszła do sklepu coś kupić a ja próbowałam zatankować samochód. W ogóle nie wiedziałam jak mam to zrobić. Nigdy wcześniej nie tankowałam samochodu. Harry widząc moje zakłopotanie zaczął się śmiać.
-Może przestałbyś się śmiać i mógłbyś mi pomóc-powiedziałam tnąc go wzrokiem
-Ok. Daj mi to.-odpowiedział wyjmując mi z rąk to coś-To robota dla prawdziwych mężczyzn
-Haha. I ty niby nim jesteś.?-zażartowałam
-Tak-odparł poważnie
-Spoko. Ja się nie wtrącam
Gdy prawdziwy mężczyzna skończył tankować podziękowałam i  poszłam zapłacić. Po zapłaceniu wyszłam ze sklepu i ruszyłam do samochodu.
-Julka mogłabyś tu na chwilkę podejść. Chcemy porozmawiać o dalszej drodze-powiedział Harry i przywołał mnie gestem dłoni.
-Więc jak jedziemy-spytałam-Bo ja nie znam drogi do Londynu. Jechałam przed siebie nawet nie wiedziałam czy jadę w dobrym kierunku.
-Spokojnie. Ustaliliśmy że któryś z nas z wami pojedzie.-oznajmiła Louis
-I tym kimś będzie...?-zapytałam 
-Tylko nie Harry, tylko nie Harry-modliłam się w duchu.
-Louis i Niall-odpowiedział Zayn
-Uff
 Niall i Louis wsiedli z nami do samochodu i odjechaliśmy. Kazałam im aby wskazali mi drogę,lecz oni mnie olali i bawili się w najlepsze.Przez prawie 2 godz. jechałam za samochodem który wiózł resztę chłopaków (Zayn'a, Harre'go i Liam'a) , lecz chwilę później ich zgubiłam gdyż oni zdążyli przejechać na światłach, a ja nie. Nie mogłam liczyć na pomoc tych z tyłu. Miałam nadzieję że już nie długo do Londynu. 
 Jechałam przed siebie patrząc na znaki. Lecz te znaki doprowadziły mnie na obrzeża jakiejś wsi. UWAGA!!! Nigdy nie patrzcie na znaki. Chyba że to nie wina znaków tylko moja.Dobra nie ważne. Ważne było to że kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem.
-Louis gdzie jesteśmy.?-spytałam i odwróciłam głowę do tyłu.
Jak na złość usnęli, gdy byli mi tak bardzo potrzebni.
-Niech to szlag-burknęłam pod nosem 
Musiałam zadzwonić do HARRE'GO. O matko jak ja nie chciałam tego robić. Ale miałam tylko numer do niego. Wykręciłam numer i czekałam na sygnał
-Halo
-Cześć Harry.Tu Julia. Mam do ciebie nietypową sprawę-oznajmiłam
-Tak?
-Czy mógłbyś mnie telefonicznie doprowadzić do Londynu?
-A co Louis i Niall nie wiedzą gdzie jest Londyn.?-zdziwił się
-Chyba wiedzą ale usnęli a ja nie mam sumienia ich budzić bo tak słodko śpią-odpowiedziałam
-Dobra tylko powiedz gdzie jesteście.
-Na znaku pisze Temple
-No to teraz jedź cały czas prosto i za jakieś 10 km skręć w lewo i będziesz w centrum Londynu. Jak już tam dojedziesz to zadzwoń. 
-Dobra. Dziękuje za pokazanie mi drogi.-podziękowałam i się rozłączyłam.
Jechałam w ciszy. Nie słuchałam nawet muzyki bo nie chciałam ich obudzić.Jechałam i usypiałam. Nie mogłam sobie poradzić ze snem. Czułam jak powieki opadają na oczy. Wiedziałam że zaraz odpłynę ale nie mogłam tego zrobić. Tłumaczyłam sobie
-Jeszcze parę minut wytrzymasz.
 Chociaż nie pomagała. Nagle ni stąd ni z owąt na drogę wyskoczył mi pies. Zaczęłam hamować i odruchowo skręciłam kierownicą w prawo. Samochód zrobił obrót dookoła własnej osi, a ja zaczęłam przeraźliwie krzyczeć. Swoim krzykiem pobudziłam wszystkich którzy byli w aucie. Na początku nie wiedzieli co się dzieje ale potem zdali sobie sprawę z sytuacji i też zaczęli krzyczeć. Odbiłam kierownicą w lewo i wpadliśmy w rów. Wszystko działo się tak szybko że nie wiedziałam nawet kiedy ten pies wyskoczył na drogę. Samochód się zatrzymał na jednym boku a ja straciłam przytomność. Pamiętam tylko jakieś niebieskie migoczące światła. Viktorię jak stoi nade mną i płącze. Harre'go trzymającego ją za rękę. Nie pamiętam niczego dokładnie. Gdy się obudziłam ujrzałam biały sufit i mnóstwo urządzeń które pikały.Próbowałam usiąść na łóżku. Gdy udało mi się to zrobić rozejrzałam się po sali i zaczęłam się śmiać. Po prawej stronie na jednym fotelu spał Zayn z Wiką. Obok nich na podłodze spał Niall. Liam spał na moich nogach, Lou po lewej stronie na kanapie, a Harry na krześle obok mnie. 
-Co się stało-mruknął Harry przecierając oczy.
-Nic.-odpowiedziałam-Ale co się tak w ogóle stało.?
Harry opowiedział mi o całej historii mojego wypadku. Nikt oprócz mnie nie ucierpiał. Ja miałam obtłuczoną lewą rękę. Tak to wszystko inne było w porządku.
-A od której tu siedzicie.?
-Od 16-odpowiedział zaspany.
Spojrzałam na zegarek.Była już prawie 20. Nagle do sali wszedł lekarz.Wszyscy oprócz mnie wstali ze swoich miejsc i stanęli tuż na przeciwko mnie.
-Panie doktorze kiedy będę mogła wyjść.?-zapytałam
-Za chwilkę. Pielęgniarki właśnie szykują wypis.-oznajmił z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuje.
-Nie mi powinna pani podziękować tylko temu dżentelmenowi.-wskazał ręką na Harre'go-Gdyby nie on mogło by się nie skończyć tylko na złamanej ręce.Niech mu panienka podziękuje.
 Zaniemówiłam. Harry uratował mi życie. To nie mogła być prawda.
-Na pewno podziękuje panie doktorze.
Lekarz opuścił sale. Harry z powrotem usiadł na swoim wcześniejszym miejscu i złapał nie za rękę.
-Harry nie spodziewałam się że to kiedyś powiem. Ale dziękuje Ci za uratowanie życia.-wydukałam
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-Dobra a teraz pomożesz mi się podnieść-i czar prysł.
-Jasne
 Wstałam z łóżka. Louis wziął moje rzeczy. Wyszliśmy z sali. Cały czas trzymałam Harre'go  za rękę. Czułam się trochę dziwnie. Bo najpierw go spławiałam a teraz trzymam go za rękę. 
 Poszłam do pokoju pielęgniarek po swój wypis. Gdy już się podpisałam mogłam opuścić szpital. Wsiedliśmy do samochodu i bezpiecznie pojechaliśmy do domu One direction.


------------------------------------------
No i jest rozdziała 9. Bardzo bym wam chciała podziękować za 702 wejścia. I jednocześnie przeprosić za rozdział 9. Jest on pisany bez uczucia ponieważ gdy go pisałam była już 1 w nocy i nie miałam siły. Ale musiałam go skończyć gdyż w sobotę nie będę miała czasu. Bo mam msze za siostrę i mecz w sql. Więc go teraz dodaje i mam nadzieję że wam się spodoba i będzie trochę komentarzy.;)
Mrs. Malik.