czwartek, 27 grudnia 2012
Rozdział 5
Był to Paweł z Andżeliką.
-O hej. słuchaj chciałem Ci wytłumaczyć co się zdarzyło tamtego dnia na dyskotece.-powiedział Paweł
-Hej. Wiesz co jakoś nie mam czasu żeby rozmawiać ze swoim eks i jego dziwką o tym co się zdarzyło na dyskotece.-odpowiedziałam po czym odeszłam. Odwróciłam się jeszcze do Andżeliki.
-Wiesz co. Moja mama zawsze mówiła, że trzeba oddawać stare zabawki biedniejszym. W twoim wypadku brzydszym.A więc powodzenia.-oznajmiłam i odeszłam
Czułam się o wiele lepiej. Viki popatrzyła się na mnie z niedowiedzeniem że ja cicha spokojna Julka. Mogłam powiedzieć coś takiego.Wyszłyśmy z galerii. Było już po osiemnastej . Ruszyłyśmy w stronę naszych domów. Umówiłyśmy się jeszcze na sobotę na kolejne zakupy. Bo musiałyśmy kupić walizki i parę ubrań.Weszłam do domu. Zaniosłam swoje ubrania na górę i zeszłam coś zjeść. W kuchni siedziała mama robiąc kolację.
-Cześć mamo.Co na kolację-spytałam
-Cześć kochanie. Jajecznica z grzankami-oznajmiłam
-Mhh...
-Ja dzisiaj wychodzę wieczorem więc możesz zaprosić Code'go do siebie.-powiedziała mama
-A gdzie idziesz.?-zapytałam
-Kolega zaprosił mnie na kolację.
-Kolega . ?
-Tak tylko kolega.
-Dobra nie będę wnikać-odpuściłam. Nalałam sobie soku i usiadłam na krześle przyglądając się mamie.
Od wyprowadzki taty mama wygląda o wiele lepiej. Zaczęła się malować, grzebać w mojej szafie za poszukiwaniem jakiś ubrań. Nie powiem na początku mi to przeszkadzało, ale z czasem się przyzwyczaiłam.
Po pięciu minutach kolacja była już na stole.Jadłyśmy w ciszy. Gdy niczego nie było już na talerzu. Pomogłam posprzątać i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Weszłam na fb i twittera. Nie działo się nic ciekawego więc wyłączyłam komputer i poszłam się wykąpać. Ubrałam się w piżamę i zeszłam na dół. Mamy już nie było. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać 90210. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy i ruszyłam ku drzwiom. Gdy je otworzyłam okazało się że to Cody i Jake. Zaprosiłam ich do środka.
-Co wy tu robicie.?
-Ja przyszedłem bo wypożyczyłem horror a Cody boi się oglądać więc przyszedłem do cb. A on przyszedł bo się stęsknił.-odpowiedział Jake
-A jaki horror?
-Paranormal Activity 4
-O super. Tego jeszcze nie oglądałam.
Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Po pół godzinie Cody usnął. Postanowiliśmy go przestraszyć. Zatrzymaliśmy film na tym duch i zeszliśmy do piwnicy. Zaczęliśmy walić jakimiś kawałkami drewna w sufit i wszystko przewracać. Ja znalazłam jakąś starą szybę i potłukłam ją z hukiem na milion kawałków. Jake znalazł piłę motorową. Postanowił przebrać się w prześcieradło i być duchem. Ja miałam być jego ofiarą. Znalazłam czerwoną farbę i postanowiłam pomalować nią rękę i piłę. Usłyszeliśmy że Cody się budzi więc po cichu weszliśmy na górę. Po drodze Jake włączył piłę. Gdy Cody nas zobaczył zaczął latać po salonie i krzyczeć jak baba. My nie wyrabialiśmy ze śmiechu. Zdjęliśmy z siebie prześcieradło i opadliśmy na kanapę.Cody nadal nie mógł się otrząsnąć po tym co zobaczył. Wyłączyliśmy film i siedzieliśmy jeszcze 15 min. opowiadając sobie straszne historie. Jednak chłopcy musieli się już zbierać bo było po północy a rano mieli treningi.
-Idziecie w stronę domu Viki.?-spytałam
-Tak. A co . ?
-Mogę się z wami zabrać bo u niej dzisiaj nocuję i nie chcę iść sama
-Spoko
-To poczekajcie chwilkę pójdę spakować tylko jakieś ubrania na jutro-oznajmiłam i pobiegłam na górę
Zabrałam ubrania, piżamę, telefon oraz kosmetyki. Zbiegłam na dół. Chłopcy stali na dworze i o czymś rozmawiali. Zamknęłam dom i podbiegłam do nich gdyż stali już na chodniku.
-Idziemy?
-Tak
Szliśmy ok.10 min.. Bylibyśmy szybciej ale im się w ogóle nie chciało iść. Pod domem Viki pożegnałam się z chłopakami i weszłam do domu. Zadzwoniłam do niej wcześniej żeby otworzyła mi drzwi bo nie chciałam budzić jej rodziców dzwonkiem do drzwi.
Przywitałam się z nią i poszłyśmy na górę.Opowiedziałam jej o dzisiejszym wieczorze. Chociaż widziałam że nie chciała o tym słyszeć.Ok 2 w nocy już wykąpane i przebrane w piżamy poszłyśmy spać. Wstałam o 9:00. Byłam niewyspana ale czekał mnie dzisiaj bardzo ciężki dzień. Najpierw pójście do galerii kupić walizki, potem jeszcze pojechać do domu, spakować się i pożegnać się z mamą, następnie pojechać do Code'go i się z nim pożegnać, a potem z walizkami wrócić do Viki i przespać u niej ostatnią noc naszym mieście. Wstałam z niechęcią. Viki jeszcze spała więc ją obudziłam. Jako pierwsza zajęłam łazienkę. Ubrałam się w to ponieważ było gorąco. Zrobiłam lekki makijaż a włosy rozpuściłam. Wyszłam z łazienki i wpuściłam tam Viki która już zdążyła zjeść śniadanie. Idąc za jej przykładem zeszłam na dół i usiadłam do stołu. Przywitałam się z jej mamą i zaczęłam wcinać tosty. Gdy skonsumowałam śniadanie. Pobiegłam na górę. Viki siedziała juz na łóżku zakładając buty. Była ubrana na luzie. Zabrałyśmy telefony i ruszyłyśmy w stronę galerii. Od razu weszłyśmy do sklepu z walizkami. Ja wybrałam taką a Viki taką. Zadowolone z zakupu wyszłyśmy z galerii. Każda ruszyła w swoją stronę.
Weszłam do domu. Mamy nie było więc od razu ruszyłam do swojego pokoju spakować resztę rzeczy. Pakowanie zajęło mi ok.godziny więc o 11:00 pojechałam samochodem mamy do jej pracy.Wparowałam do środka i ruszyłam na zaplecze.
-Mamo. Chciałabym się z tobą pożegnać. Bo już jutro wyjeżdżam do Londynu-oznajmiłam
-Ohh córciu to już jutro.?-nie dowierzała
-Tak mamo
-O matko jak ja będę za tobą tęskniła.-uściskała mnie tak że nie mogłam zaczerpnąć powietrza.
-Mamo to tylko dwa tygodnie. Wytrzymasz.
-Wiem ale nigdy nie wyjeżdżałaś sama na tyle dni.
-Mamo ja jestem już dorosła.
-Tak ale to nie zmienia faktu że będę się o cb martwiła.
-Wiem. Wiesz ja muszę już iść bo jeszcze muszę jeszcze pożegnać się z Cody'm i jechać do Viki.
-Dobrze już cię puszczam.-uściskała mnie ostatni raz i ruszyłam w stronę drzwi.
Do domu Viki poszłam pieszo, gdyż jej dom znajdował się dwa domy dalej więc nie było sensu brać samochodu. Bagaże zostawiłam na ganku tarasując go przy okazji. Viki nie była jeszcze spakowana więc byłam do przodu. Mogłam spokojnie iść się pożegnać z Cody'm. Zjadłam jeszcze obiad i o 13:00 wyszłam na spotkanie z moim chłopakiem. Nie spodziewał się tej wizyty więc postanowiłam zrobić mu niespodziankę. Pod jego domem byłam o 13:20. Jego rodziców nie było w domu bo pracowali, a jego brat siedział u dziadków. Więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. Nie dzwoniłam do drzwi gdyż wiedziałam że to niepotrzebne bo Cody i tak by nie usłyszał. Znając życie słuchał tak głośno muzyki że nawet nie słyszał własnych myśli. Weszłam do domu. Co do muzyki miałam racje. Była tak głośna że nawet nie było słychać własnych myśli. Powoli ruszyłam w stronę jego pokoju po drodze wyłączając muzykę. Gdy wparowałam do jego pokoju nogi się pode mną ugieły. Wybiegłam z pokoju. To co tam zobaczyłam przerosło moje najśniejsze oczekiwania. Czułam się zdradzona i to po raz drugi. Co jest ze mną nie tak.? Najpierw Paweł zdradził mnie na dyskotece całując się z dziewczyną, a teraz to. Cody zrobił coś o wiele gorszego. Nie spodziewałam się tego po nim. Jak on mógł mnie zdradzić i to z Andżeliką. Myślałam że ona jest z Pawłem.
Gdy wybiegłam z salonu poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Próbowałam się wyrwać bo wiedziałam że to Cody. Odwróciłam się do niego twarzą i zauważyłam jak pojedyncze łzy spływają mu po policzku. Wyciągnęłam rękę aby je wytrzeć ale w ostatnim momencie powstrzymałam rękę. Patrzyłam mu prosto w oczy.
-Julka to nie tak jak myślisz-powiedział szybko Cody-to nie tak miało być. Ja ci to wszystko wytłumaczę.
-Wytłumaczysz? A co tu jest do tłumaczenia.?-obróciłam się i już miałam ruszyć ale znowu poczułam jak ściska mnie za nadgarstek.
-Czekaj, uspokój się-krzykną
To on pierwszy zaatakował. On pierwszy krzyknął. Moje nerwy puściły.
-Pieprz się-wrzasnęłam-Albo nie.Pieprz się z tą dziwką! Przynajmniej ona będzie szczęśliwa! Bo tobie najwyraźniej wszystko jedno.
-Julka posłuchaj mnie do cholery!
-Albo nie!A żebyś nie mógł z nikim.Niech ci gnoju odpadnie!
Przysunął mnie do siebie i złapał mnie za drugi nadgarstek.
-Puść-rozkazałam ale mnie nie posłuchał.Przytrzymała mnie jeszcze mocniej-Puść
-Daj mi dojść do słowa-powiedział szybko
-Jak mnie puścisz-oznajmiłam
Zrobił co mu kazałam. Lecz ja zamiast dać mu dojść do słowa ruszyłam w stronę drzwi. Już miałam nacisnąć klamkę gdy Cody zatarasował mi drogę zamykając przy tym drzwi.
-Otwórz drzwi-rozkazałam
-Nie najpierw porozmawiajmy-odpowiedział
-Sam tego chciałeś-odburknęłam
Udawałam złą ale w oczach stawały mi łzy.Miałam ochotę usiąść, schować twarz w dłoniach i się rozpłakać.Nie mogłam jednak tego zrobić.Nie tutaj nie przy nim.Zdradził mnie.On mnie zdradził.Jak mógł.I to z tą dziwką.
Z całej siły kopnęłam go w kroczę.Cody zsunął się po drzwiach i upadł na podłogę. Skorzystałam z okazji i otworzyłam drzwi. Wybiegłam z domu jak poparzona.Wiatr wyciskał powietrze z płuc.Głośny oddech zagłuszał kroki kogoś podążającego moim śladem. W końcu wycieńczona dotarłam do parku.Usiadłam na pierwszej lepszej ławce.Ukryłam twarz w dłoniach.Płakałam. Już tęskniłam za Cody'm.Za poczuciem bezpieczeństwa ,które mi dawał, a które było tylko złudzeniem.Chciałam tam wrócić, przytulić się do niego.Było mi tak źle.
-Zgubiłaś telefon-niespodziewanie ktoś się odezwał.
----------------------------------------------------------------
I jak wrażenia. Pisałam ten rozdział ponad trzy tygodnie bo nie mogłam zebrać myśli. Ale w końcu powstał mam nadzieję że wam się spodobał. Liczę na komentarze.
Jest trochę dłuższy ale nie chciałam tego rozdzielić na dwa rozdziały.
Mrs. Malik
Subskrybuj:
Posty (Atom)